Minęła kolejna rocznica zwycięskiej (czwartej) bitwy o Monte Cassino, trwającej od 11.05 do 4.06.1944r., zakończonej zwycięstwem żołnierzy polskich 2 Korpusu Polskiego. Rankiem 18 maja 1944r. doszło do ostatniego szturmu, w wyniku którego zdobyto atakowane wzgórza otaczające klasztor na Monte Cassino.
Na murach klasztoru załopotała na wietrze biało-czerwona flaga zdobywców. Sukces ten umożliwił późniejsze zajęcie Rzymu. Pięciomiesięczna operacja wojenna (trzy poprzednie bitwy toczyły się od stycznia do marca 1944r.) okazała się najdłuższą i najkrwawszą batalią, jaką przyszło stoczyć aliantom na froncie zachodnim podczas II wojny światowej.
Warto przy tej okazji pamiętać, że wydarzenia z tamtego okresu poprzedził marsz do Ojczyzny Armii generała Władysława Andersa, nazwany przez historyka prof. Normana Daviesa „Szlakiem nadziei”. Marsz, który trwał 1334 dni przez trzy kontynenty. Wówczas to ok. 120 000 żołnierzy – byłych zesłańców i jeńców wojennych przemaszerowało i przebyło różnymi środkami transportu około 12 500 km z sowieckich łagrów do wytęsknionej Polski. Wraz z wojskiem wyszło z tzw. 'nieludzkiej ziemi” kilka tysięcy cywilów, w tym kobiety i dzieci – wysiedlonych wcześniej z Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej do ZSRR.
Niestety, nie wszystkim udało się szczęśliwie powrócić : często ceną za ten powrót była ofiara z własnego życia, ich groby są rozsiane po całym „szlaku nadziei”. Wielu odniosło rany i utraciło zdrowie, wielu z różnych przyczyn zdecydowało na zawsze pozostać na obczyźnie.
Słowa pieśni o „czerwonych makach”: - ...”przejdą lata i wieki przeminą, pozostaną ślady tamtych dni”.. (w pamięci naszej i przyszłych pokoleń) niechaj stanowią motto tej opowieści o losach polskiego żołnierza - tułacza.
Oto kolejna, historia prawdziwa - starszego sapera ALEKSANDRA PACHUCY, uczestnika tamtych wydarzeń – od roku 1953 mieszkańca SĄCZOWA, któremu dane było powrócić w rodzinne strony.
Starszy saper - ALEKSANDER PACHUCA
(11.12.1915r. - 01.03.2010r.)
Aleksander Pachuca, syn Adama i Franciszki urodził się 11.12.1915 r. w BĘDZINIE. W 1927 r. ukończył tam Szkołę Podstawową a następnie 3-letnie kursy handlowe. Dnia 20.01.1928 r. rozpoczął zasadniczą służbę wojskową w 5 Batalionie (Baonie) Saperów w Krakowie. Po odbyciu przeszkolenia został zwolniony ze służby (14.04.1928r.) jako jedyny żywiciel rodziny. W obliczu przewidywanej napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę , w dniu 24.08.1939 r. został ponownie zmobilizowany do 5 Baonu Saperów w Krakowie jako saper. Brał udział w walkach pod Pszczyną w ramach działań przewidzianych dla swojej jednostki.
Przebieg II wojny światowej zwłaszcza w jej początkowej fazie wymusił na wielu polskich żołnierzach, a także na ludności cywilnej swoisty rodzaj wędrówek, często poza granice Polski. Przed przeważającymi siłami najeźdźców Wojsko Polskie wycofywało się w kierunku południowym i wschodnim. Jedni przedzierali się na Zachód przez Rumunię, Węgry i Jugosławię do Syrii i do Francji. Inni - jak w przypadku Aleksandra PACHUCY - wycofywali się przez Wieliczkę,Tarnów, Rzeszów, Zamość, Włodzimierz Wołyński i Łuck.
19.09.1939 r. grupa ta została okrążona i rozbrojona w okolicach Łucka przez wkraczającą Armię Czerwoną. Obowiązujący wówczas pokojowy traktat polsko-rosyjski został złamany. Oznajmiono im, że dla tych, którzy zechcą wrócić do swoich miejsc zamieszkania – zostaną podstawione pociągi: jeden w kierunku na Warszawę, drugi na Kraków. W rzeczywistości - po załadowaniu się żołnierzy, pociągi konwojowane przez czerwonoarmistów ruszyły dalej na Wschód, przekraczając granicę polsko – rosyjską.
Pierwszy etap to Szepetówka (powiatowe miasto na Podolu Kamienieckim w obwodzie Winnickim, obecnie na Ukrainie, obwód Chmielnicki), gdzie NKWD utworzyło w 1939 r. jeniecki obóz przejściowy. Kolejny obóz, do którego trafił Aleksander PACHUCA znajdował się w Nowogrodzie Wielkim - w północno - zachodniej Rosji nad rzeką Wołchów. Następnie przetransportowano ich w okolice Krzywego Rogu (miasto we wschodniej Ukrainie). Tam utworzono obóz jeniecki, którego uczestnicy pracowali w kopalni rudy manganu – w miejscowości Marganiec, odległej od obozu ok. 8 km. Praca trwała tam do wiosny 1940 r. W maju 1940 r. obóz został zlikwidowany a jeńców przewieziono do miasteczka Kotłas (pod Moskwą).
Dalej, tym razem transportem wodnym przez rzekę Dźwinę i Wyczegdę przemieszczono ich do łagru w tajdze, w autonomicznej republice Komi (w okolicach Archangielska,w północno-wschodniej europejskiej części Rosji). Należy dodać, że ponad 70% tego terenu zajmowały lasy a ok.15% bagna . Jeńcy pracowali tam przy piłowaniu pni drzewnych.
Wiosną 1941r. zostali przesiedleni do kolejnego obozu (brak nazwy) gdzie pracowali przy budowie nasypu kolejowego.
Pod koniec czerwca 1941r. doszło do najazdu Niemiec hitlerowskich na Związek Radziecki (22.06.1941r.). Na mocy porozumienia między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Związku Radzieckiego (tzw. układ Sikorski – Majski z dnia 30.07.1941 r.) wszyscy polscy jeńcy wojenni (oraz osoby deportowane) zostali zwolnieni (amnestia) z możliwością wstąpienia do tworzącego się polskiego wojska. Już bez konwoju, na własną rękę dotarli do obozu przejściowego pod Moskwą (w Wiaźmie).
Kilka dni później przewieziono ich do miejscowości Tatiszczewo w obwodzie Saratow, gdzie formowała się Armia Polska. Z napływającej ze wszystkich stron Rosji fali byłych łagierników utworzono tam 5 Kresową Dywizję Piechoty (5KDP), której dowódcą został generał bryg. Mieczysław Boruta - Spiechowicz. Dnia 15.09.1941 r. dowódca Armii – gen.Władysław Anders w obecności gen. Bogusza-Szyszko i gen. Boruty-Spiechowicza dokonał przeglądu formujących się oddziałów. Datę tą uznaje się za dzień powstania 5 Dywizji.
Aleksander PACHUCA został przydzielony do 5 Baonu Saperów - pod dowództwem kpt. inż. Ignacego Grucy. W pierwszej kolejności przystąpiono tam do stworzenia warunków umożliwiających przezimowanie wojska. Nadchodziła bowiem zima, która na stepach nadwołżańskich bywa zazwyczaj bardzo surowa. Wykopano tzw.”ziemlanki” i postawiono namioty oraz zainstalowano przeróżne rodzaje piecyków opalanych drewnem. Jednocześnie rozpoczęto intensywne szkolenia wojskowe mimo, że strona radziecka notorycznie nie wywiązywała się z przyjętych zobowiązań w zakresie dostaw wyżywienia, umundurowania, broni i sprzętu.
Założeniem polskiego dowództwa było, że tworzone na ziemi rosyjskiej wojsko polskie przystąpi do walki z Niemcami, gdy tylko Armia Czerwona odeprze wroga do granicy Polski.
Niestety, w lutym 1942 r. zamiast przybliżyć się do Polski - Dywizję przeniesiono do Uzbekistanu a potem jeszcze dalej, do Kirgizji – do miejscowości Dżałał-Abad (Dżalalabad) w okolice granicy chińskiej. Tam nadal prowadzono szkolenia wojskowe i kursy samochodowe, chociaż warunki bytowe żołnierzy nie uległy poprawie.
Kirgizja - maj 1942r. Jerozolima - 15.10.1943r.
Nadeszło lato o temperaturach przekraczających +40 st.C. Żołnierze nie byli przyzwyczajeni do tak ekstremalnego klimatu. Mnożyły się więc zachorowania, zjawiskiem masowym było pojawienie się przypadków groźnych chorób zakaźnych (żółtaczka, dezynteria a zwłaszcza malaria) dziesiątkujących szeregi wojska. Niedożywienie i brak witamin oraz wyniszczenie organizmów w poprzednim, jenieckim okresie życia zrobiły swoje. Mimo tego, władze radzieckie nieustannie naciskały na Dowództwo Armii Polskiej, aby Dywizję wysłać niezwłocznie na front - nie bacząc na stan zdrowia, braki w wyszkoleniu, uzbrojeniu i wyposażeniu żołnierzy, manipulując przy tym dostawami umownego ekwipażu. Naturalnie, dowódca Armii nie wyraził na to zgody, ponieważ w takim stanie kontakt bojowy z dobrze wyposażonym wrogiem doprowadziłby do unicestwienia Dywizji w bardzo krótkim czasie.
Ostateczne rozwiązanie problemu nastąpiło dopiero w sierpniu 1942r. - stosownie do zawartego porozumienia między sojusznikami (szczególnie na wniosek strony brytyjskiej a zwłaszcza W.Churchilla). Zwrócono cały wojskowy sprzęt stronie radzieckiej i wojsko polskie przetransportowano pociągami nad Morze Kaspijskie do portu w Krasnowodsku.
Planowano m.in użyć przeszkolonych, przemundurowanych i dozbrojonych jednostek polskich do ochrony infrastruktury pól naftowych na Bliskim Wschodzie. W Krasnowodsku – 5 Dywizja została przeładowana na statki, którymi dotarła do portu Pahlevi w Persji (obecnie Iran). Trudny okres w życiu żołnierzy Armii Polskiej na ziemiach Związku Radzieckiego został zakończony.
W Pahlevi nastąpiła gruntowna kwarantanna całej Dywizji i kompletne, nowe umundurowanie: począwszy od skarpetek aż po furażerki plus hełm tropikalny. Wkrótce nastąpił kolejny etap podróży Dywizji: wojsko załadowano na samochody i przewieziono przez Persję (Iran) do Iraku, koło miasteczka Khanaqin (Chanankin) - na pustyni.
Irak - Aleksander Pachuca w środku.
I znów dokuczliwe upały oraz burze piaskowe uprzykszały żołnierskie życie: zajęcia szkoleniowe odbywały się tylko rano i wieczorem. Z początkiem wiosny 1943 r. znów nastąpiła zmiana: wojsko zostało przewiezione na pustynne tereny w pobliżu miasta Kirkuk. Tam odbywało się szkolenie ze sprzętem saperskim i dalsze szkolenie kierowców .
Aleksander PACHUCA został oddelegowany na kurs motocyklowy, po którym wrócił do swojej kompanii. Dnia 21.07.1943r. weszła w życie nowa organizacja armii. Armia Polska na Wschodzie została przemianowana na 2 Korpus Polski z odpowiednią reorganizacją wchodzących w jego skład jednostek.
Dalszy okres Aleksander Pachuca tak opisuje w swoich „Wspomnieniach sapera”:
..."Rozpoczęły się manewry po wertepach pustyni. Temperatura w słońcu dochodziła do + 60 st.C. Tak mijało lato. Pod koniec lata znów zwinęliśmy obóz i przenieśliśmy się do Palestyny, w rejon miasta Gaza.Tu dalej odbywaliśmy szkolenia a następnie manewry z udziałem wszystkich jednostek stacjonujących w Palestynie. Poligonem ćwiczeń była cała Palestyna, którą zjechałem wzdłuż i w poprzek. Po zakończeniu tych manewrów nastąpił odpoczynek. Odbyliśmy wtedy pielgrzymkę do miejsc kultu Chrystusa, zwidzając Jerozolimę, Betlejem, Ogród Oliwny i inne.”....
Tak mijały kolejne dni żołnierskiego trudu... jak to w wojsku: patrole, służba wartownicza,ćwiczenia i różnego rodzaju szkolenia.
Dalej Aleksander Pachuca wspomina:... ”Nadeszły moje piąte, poza krajem, święta Bożego Narodzenia. Wieczerzę wigilijną spożyliśmy przy wspólnym stole, tęskniąc za rodziną, Ojczyzną, bez tradycyjnej choinki. W drugi dzień Świąt 1943 r.wyjechaliśmy do Libanu i Syrii na ćwiczenia wysokogórskie. Stacjonowaliśmy w okolicy miasta Tripoli w Libanie. Po zakończeniu ćwiczeń, omijając Palestynę, przez pustynie Jordanii, Kanał Sueski udaliśmy się do Egiptu. Zatrzymaliśmy się na pustyni w pobliżu miasta o nazwie Ismailia. Był koniec stycznia 1944 r.”...
W połowie marca 1944 r. po zdaniu sprzętu Dywizję przewieziono do Port Saidu u wylotu Kanału Sueskiego na Morze Śródziemne i załadowano na statki transportowe. Dnia 20 marca 1944r. w szóstym dniu podróży dopłynęli do Włoch, do portu Taranto. Następnie wojsko przewieziono do obozu w południowych Włoszech – w Kalabrii. Tam przekazano im nowy sprzęt i broń. Po okresie instruktażu, docieraniu pojazdów itp. - w kwietniu, Dywizję przeniesiono na północ w rejon umocnień hitlerowskich pod MONTE CASSINO i zakwaterowano w Acquafondata, przed wzniesieniami okalającymi dolinę rzeki Liri przepływającej koło miasteczka Cassino (i wpadającej do rzeki Rapido). Rozpoczęły się przygotowania do decydującej walki z Niemcami. W przygotowaniach do bitwy bardzo ważna rola przypadła oddziałom saperskim 2 Korpusu Polskiego. W pierwszej kolejności musieli zbudować nowe oraz poprawić istniejące drogi dla stanowisk, które przejęli Polacy.
5 Kresowy Batalion Saperów, w którym służył Aleksander PACHUCA dowodzony był wówczas przez ppłk.Józefa Hempla. Przed bitwą poszczególne kompanie tego Baonu otrzymały szczegółowe zadania: rozbudowa dróg służących do zaopatrywania 5 KDP w rejonie Acquafondate i w innych pobliskich rejonach a także przygotowanie wysuniętych składnic materiałów saperskich. Jednym z głównych zadań, jakie 5 Baon Saperów otrzymał przed samym natarciem było wyznaczenie patroli ścieżkowo-szturmowych dla batalionów piechoty, które musiały wykonać prace przy rozminowywaniu pozycji wyjściowych. Dnia 11 maja (tuż przed bitwą) saperzy 5 Baonu wykonali na rzece Rapido bród, który umożliwił przejazd lekkich pojazdów. Naprawiono również 7 mostów uszkodzonych ogniem artylerii niemieckiej. Prace te wykonywano pod ciągłym ostrzałem. Nie sposób wyliczyć w tym opracowaniu wszystkich działań saperskich przed i w w czasie bitwy. Zarówno wszystkie prace przygotowawcze poszczególnych jednostek oraz przebieg samego natarcia doskonale ilustruje i dokumentuje bogata literatura wspomnieniowo-dokumentacyjna oraz liczne archiwalia.
Kpt. Feliks Grochowski – dowódca kompanii, w której służył Aleksander PACHUCA – został przydzielony w maju 1944r. do sztabu dowództwa 5 Baonu Saperów. Aleksander PACHUCA został odkomenderowany do jego dyspozycji jako goniec motocyklowy.
Po wąskich i krętych ścieżkach górskich, po prowizorycznych drogach w trudnych warunkach terenowych – z nieustannym narażeniem utraty życia z powodu ostrzałów nieprzyjacielskich – Aleksander PACHUCA przewoził meldunki i rozkazy oraz wszystko to, czego wymagała sytuacja i czego nie można było dostarczyć innym sposobem. Po drodze mijał wielokrotnie napisy ostrzegawcze umieszczane na poboczach przez dowcipnych kolegów: „Nie bądź głupi, nie daj się zabić”. Kilkakrotnie „otarł się o śmierć” i dwukrotnie uległ wypadkom podczas służbowej jazdy motocyklem (w dniach natarcia pod Bolonią).
Jak sam wspominał – w czasie kampanii włoskiej przejechał na motorze ok.20 tys.mil- tj. około 32 tys. km. Jednocześnie, w razie potrzeby i wg rozkazu wykonywał wszystkie czynności żołnierskie i saperskie, które były nałożone na jego jednostkę.
Po zdobyciu Monte Cassino walki trwały nadal. Dnia 19 maja 1944r. zdobyto San Angelo, a brygada pancerna mając wolną drogę wjechała do doliny rzeki Liri. Potem padło miasteczko Piedimonte, a 25 maja Polacy zdobyli Monte Cairo. Droga na Rzym dla oddziałów wojsk sprzymierzonych została otwarta.
W bitwie o Monte Cassino, twierdzy uważanej przez Niemców za „ nie do zdobycia” - samych Polaków zginęło 924, rannych zostało 2930 i wielu zaginionych. Poległych chowano początkowo w Acquafondato, skąd następnie ekshumowano ich na miejsce wiecznego spoczynku - na budowany z udziałem polskich saperów cmentarz w pobliżu góry Monte Cassino i klasztoru św. Benedykta.
Dodać należy, że już pod koniec maja 1944r. po zdobyciu masywu Monte Cassino – wydzielony z 5 Baonu Saperów pododdział został skierowany na wzgórze 575 (rejon niezwykle krwawych walk) z zadaniem postawienia „Krzyża Pomnika 5 Kresowej Dywizji”. Miały go utworzyć elementy podporowe osadzone w betonowej podstawie. Praca była b. ciężka ze względu na brak możliwości dojazdu sprzętu na szczyt. Na odcinku 300 m 16 saperów nosiło na swoich barkach ważące ponad 100 kg elementy. W hołdzie czynu wojennego i poległym z 5 Dywizji !
Cmentarz Polski pod Monte Cassino - 1945r. Saperzy przy pomniku 5 Kresowej Dywizji Piechoty na wzgórzu 575.
Bari (Włochy)- 10.06.1944r.
Po krótkim odpoczynku po bitwie zapadła decyzja, że główne uderzenie frontu w pościgu za Niemcami pójdzie nad Adriatykiem, od Pescary aż po linię Gotów - kolejny, ufortyfikowany bastion obrony niemieckiej. W lipcu rozpoczęły się znów ciężkie walki o wzgórze Monte Dela Crescia a następnie zdobyto ważny port nad Adriatykiem – Ankonę (18.07.1944r.)
Lato minęło szybko, zwłaszcza, że wojsko było w ciągłym marszu w kierunku północnym. Operacje adriatyckie pozostawiły na ziemi włoskiej kolejny, polski cmentarz wojskowy: w Loretto.
Trzecia faza wojny we Włoszech to bitwa o Bolonię. Tym razem w zupełnie odmiennych warunkach terenowych – w górach apenińskich. Błotniste, kręte drogi wiły się serpentynami, mosty wisiały nad przepaściami. Wycofujący się Niemcy powysadzali mosty, w związku z czym nasi saperzy mieli znów pełne ręce roboty i to niejednokrotnie pod ostrzałem nieprzyjacielskiej artylerii. Chociaż zima nie sprzyjała działaniom wojennym na większą skalę, choć piechota we współdziałaniu z artylerią z trudem zdobywała górę za górą to jednak doszła w walkach do Castrocarro. Przez długie tygodnie polskie Dywizje: 3 Karpacka i 5 Kresowa doszły do rzeki Senio i tu przywitała ich wiosna 1945r. Znad Senio Polacy przystąpili do natarcia na Bolonię, która zamykała dolinę Padu – w zaciętych bojach zdobywając Castel Bolognese a następnie na drodze do Bolonii miasteczko Imola. Zakończenie wojny dla 5 Baonu Saperów nastąpiło w miejscowości Faenza.
Proces demobilizacji i rozformowania wojsk polskich we Włoszech przebiegał w kilku etapach czasowych i terytorialnych. Z początkiem czerwca 1946 r. przewieziono ich do Anglii z Neapolu przez Morze Śródziemne i cieśninę Gibraltar, Ocean Atlantycki do portu Liverpool. Przemieszczano ich z obozu do obozu w różnych częściach Wielkiej Brytanii. Wszystkich chętnych do powrotu do Polski zgrupowano w obozie pod Londynem, gdzie nastąpiło załatwianie formalności i oczekiwanie na możliwość powrotu do kraju.
W tym czasie, tytułem rekompensaty - każdy były żołnierz Polskich Sił Zbrojnych otrzymał (na konto bankowe) 30 funtów, następnie ubranie cywilne oraz umundurowanie wojskowe na własność z plecakiem i workiem wojskowym na rzeczy osobiste.
Z początkiem czerwca 1947 r. Aleksander PACHUCA wyjechał z grupą rodaków do Szkocji, gdzie w porcie Glasgow wsiedli na statek, którym po 6 dniach dopłynęli do Gdańska (10.06.1947r.) Dnia 13 czerwca 1947r. witał się z matką i kolegami na stacji w Katowicach.
Odpoczywał w rodzinnym domu przez miesiąc, a następnie rozpoczął pracę w hucie im. F.Dzierżyńskiego w Dąbrowie Górniczej.
Ożenił się 24.02.1948r. (żona Filomena z d. Gruszka), przeniósł się do Sączowa w 1953r. i podjął pracę w Kopalni Piasku Podsadzkowego „SIEMONIA” a potem „Kuźnica Warężyńska”. Po przepracowaniu 29 lat przeszedł na emeryturę w 1977r. korzystając z Ustawy o Kombatantach II Wojny Światowej. Był inwalidą II grupy.
Wojnę ukończył jako starszy saper. Mianowano go na stopień kaprala 10.10.1978r. (zdjęcie powyżej) a następnie na stopień starszego kaprala 01.10.1981r. oraz na stopień plutonowego 07.05.1999r. rozkazem Komendanta WKU. Brał udział w działalności koła ZBOWiD w Bobrownikach, uczestniczył w spotkaniach z młodzieżą, utrzymywał kontakty z kolegami - kombatantami.
15.06.1986r.- spotkanie kombatantów.
maj1999r.
Odszedł na zawsze dnia 01.03.2010 r. i spoczywa na cmentarzu parafialnym w Sączowie.
Uhonorowany został odznaczeniami -
polskimi :
Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino /nr 25714/,
Krzyżem Zasługi z Mieczami,
Medalem Wojska,
Medalem za udział w Wojnie Obronnej 1939 r.,
Krzyżem Czynu Bojowego PSZ na Zachodzie
brytyjskimi :
The 1939-1945 STAR
The War medal 1939-1945
ITALY STAR
Po wojnie otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i Srebrny Krzyż Zasługi.
Z literatury wspomnieniowej wynika, że kombatanci Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie z posiadanych odznaczeń szczególnym sentymentem wyróżniali otrzymany PAMIĄTKOWY KRZYŻ MONTE CASSINO. Z inicjatywy prof.Witolda Żdanowicza*
oraz wg jego pomysłu - wizerunek tego odznaczenia widnieje na wielu nagrobkach zmarłych uczestników tej batalii. Umieszczono go również na nagrobku ś.p. Aleksandra Pachucy. Jest on symbolem pamięci tamtych dni pod Monte Cassino, gdzie ś.p.Aleksander Pachuca zostawił, w służbie Polski, cząstkę swojego życia.
* Profesor zw. dr hab. Politechniki Wrocławskiej i PAN Witold Żdanowicz (ur. 8.08.1923r. - zm. 2.09.2008r.)
Wybitny fizyk i pionier badań nad ogniwami krzemowymi w Zakładzie Fizyki Ciała Stałego PAN w Zabrzu. Po przejściu na emeryturę został edytorem i współautorem monografii: "Śląsk - pamięci Monte Cassino" i "Monte Cassino - Ancona-Bolonia" oraz edytorem antologii poezji poświęconej żołnierzom polskim walczącym podczas II wojny światowej na froncie włoskim.
W monografii "Śląsk - pamięci Monte Cassino" zdołał upamiętnić prawie 3200 nazwisk frontowych kolegów, którzy po wojnie powrócili do Polski. Pod koniec lat 70-tych zainicjował w Zabrzu budowę monumentalnego pomnika poświęconego Bohaterom Monte Cassino. Opiekował się i przyjaźnił z kombatantami i ich rodzinami przez wiele lat. Pasja ta wynikała z jego bogatej historii życiowej: w 1940r. wraz z całą rodziną został deportowany na Syberię a w 1942 r. wstąpił do Armii Gen. Władysława Andersa. Przeszedł cały jej szlak bojowy uczestnicząc także w bitwie o Monte Cassino.
Oni walczyli dla nas a my mamy obowiązek pamiętać o tym teraz i zawsze, przekazując pamięć o nich następnym pokoleniom.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.... My pamiętamy!
Przy opracowaniu tego artykułu Pan Michał Kuna korzystał z opublikowanych „Wspomnień sapera” A.Pachucy oraz z pomocy Jego córki Pani Zofii Zbroińskiej, a także z dostępnej literatury i wiadomości internetowych. Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Pani Z.Zbroińskiej, która wyraziła zgodę na ich publikacje. Serdecznie dziękujemy!!!